Pierwszy start w barwach TSC przypadł na triathlon zimowy 20 lutego 2016 w Sandomierzu. Aż 8 klubowiczów postanowiło sprawdzić się na 500 metrów pływania w basenie, krótkim i treściwym MTB – 13,5 km oraz 3,5 km odcinku biegu w centrum miasta. Debiut bardzo udany bo 3 zawodników w pierwszej 10 należy do takich zaliczyć. Pozostali zawodnicy również zaliczyła wartościowe starty, włącznie z debiutantami.
Piątkowa podróż dała się we znaki naszym rowerom. Przez 4 godziny ciągle lało co spowodowało, że nasze rumaki były ubłocone a napęd wydawał nieprzyjemne dźwięki. Tymczasem sobotni ranek przywitał nas śniegiem. Oho, będzie jednak trochę zimowe te ściganie. Pływanie na basenie ustawiało już kolejność wyścigu. W zasadzie można było płynąć na maximum możliwości ponieważ było jeszcze sporo czasu na odpoczynek pomiedzy basenem a startem do dwóch pozostałych konkurencji. Nasi pływali następująco :
Paweł Janiak | 7:42 |
Artur Piotrowski | 7:43 |
Andrzej Zwierzchowski | 7:57 |
Grzegorz Wierzbicki | 9:07 |
Karol Łęczycki | 9:07 |
Krzysztof Kiełczykowski | 9:57 |
Maciej Karasiński | 11:36 |
Mirosław Krasuski | 13:45 |
W większości przypadków były to rekord życiowe na takim dystansie. Po pływaniu Maciej, Mirek, Grzegorz oraz Andrzej liczyli na znaczne poprawy swoich miejsc dosiadając rumaków. Do pokonania były 4 wymagające pętle w parku, strome podjazdy i zjazdy z brukowanego tłucznia o ostrych kantach które pozbawiły kilku zawodników powietrza w kołach, szczęśliwie, nie dosięgło żadnego z naszych zawodników. Bieg to 3,5 km po części trasy rowerowej, spore różnice wysokości oraz zmienna nawierzchnia to nie była bułka z masłem. Wszyscy z naszych spisali się świetnie i ukończyli zadowoleni rywalizacje. Było to bardzo dobre przetarcie i wskazówki nad czym musimy pracować przed sezonem.
fot. Artur Piotrowski i MOSiR Sandomierz
Paweł Janiak : Startowałem jako pierwszy z ekipy, cisnąłem ile sił, ale wiedziałem że Andrzej i Grzesiek na rowerze nie odpuszczą, Andrzej doszedł i minął mnie już na 2 okrążeniu, myślę że gdyby było jeszcze jedno to i Grzesiek by doskoczył, wymęczył mnie ten rower okrutnie, a wyprzedził mnie tylko jeden zawodnik ze stawki 65 osób 😉 liczyłem na odrobienie nieco strat na biegu, jednak niesamowita kolka gigant pozbawiła mnie takiej możliwości.
Grzegorz: Pływanie. Pływanie basenowe nie jest moja domeną. Świadczą o tym różnego rodzaju próby czasowe, które robię co pewien czas. Znacznie lepiej to sie jakos przekłada na wadach otartych. Także nie liczyłem na jakieś fajerwerki. No ale gdyby było 30 “ szybciej to rzekłbym ze o.k., a tak… ujdzie. Zdecydowanie mogę być zadowolony z roweru. Sytuacja było utrudniona bo strata po basenie spowodowała, że nie miałem możliwości jazdy z kim mocnym, a i nikt z tyłu za bardzo nie chciał naciskać. Na trasie trochę zabrakło punktów odniesień w postaci Targetów, bo może byłoby jeszcze szybciej. Na ostatnim okrążeniu złapałem kontakt wzrokowy z Jaśkiem, ale zabrakło dystansu aby Go dogonić. No ale z drugiej strony co z tej dobrej jazdy jak sporo czasu roztrwoniłem – jak zwykle – w strefie zmian. Bieganie. Tu zawód jest największy. Bieg pomimo dosyć wymagającej trasy w czasie 13.25 – podobno na dystansie 3.5 km – to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Andrzej: Pierwszy start w tym roku ale jeszcze w okresie przygotowawczym, wiec czemu by się nie cieszyć z osiągniętych w trzech dyscyplinach wyniku. Pływanie równo ale zbyt siłowo, rower ze względu na specyfikę ( brak treningu na MTB) początek ciężki ale noga się rozkręciła i dało to efekt, natomiast nabieganiu równo kontrolując tempo. Zawody z rodzaju szybkich a takich nie lubię, bo wolę te dłuższe dlatego satysfakcja większa. Sandomierz warty do odwiedzenia za rok.
Artur: Start w sobotnich zawodach był dla mnie świetną możliwością obserwacji bardzo dobrych zawodników podczas startu.
Zdobyłem cenne informacje, które posłużą mi do dalszej pracy nad sobą. Teren bardzo wymagający, a ja kompletnie zielony bez doświadczenia w jeździe na rowerze MTB. Dobry start w pływaniu do którego podszedłem bez spiny pozwolił uzyskać przewagę, którą utraciłem podczas jazdy.
Na stromym zjeździe nie zachowałem należytej ostrożności, wypadłem z trasy zaliczając przydrożny rów. Podjazdy sprawiły mi największą trudność i kosztowały wiele wysiłku.
Z roweru do biegu przeszedłem na nogach, których wogóle nie czułem przez 1,5 km.
Na terenie płaskim i przy zbiegach czułem się dobrze. Natomiast na podbiegach umierałem…
Podsumowując była to świetna przygoda. Wróciłem z głową pełną informacji do przetworzenia.
Mirosław: Mój pierwszy start w triathlonie. Słusznie bałem się pływania – tutaj muszę jeszcze dużo poprawić. Słaby czas pływania spowodował, że startowałem prawie na końcu stawki ale dzięki dobrej jeździe na rowerze udało mi się odrobić trochę straty i nie miał bym nic przeciwko żeby etap ten był dłuższy :-). Bieganie, jak to bieganie , dałem radę utrzymać równe tempo i biorąc pod uwagę fakt , że zacząłem przygodę z bieganiem 2 miesiące temu to uważam , że nie było najgorzej. Myślę, że startowałem troszeczkę z rezerwą i nie dałem z siebie wszystkiego. Nie znam jeszcze swoich możliwości w startach z wieloma dyscyplinami i bałem się, że mogę nie wytrwać do końca.
Wyniki naszych zawodników (czasy z roweru są razem ze strefą zmian):
M-ce open | Kat. | M-ce kat. | Nazwisko, imię | Pływanie | Rower | Bieg | Suma |
---|---|---|---|---|---|---|---|
4 | M1 | 2 | Zwierzchowski Andrzej | 7:57 | 33:10 | 12:49 | 53:56 |
5 | M2 | 3 | Janiak Paweł | 7:42 | 34:24 | 12:51 | 54:57 |
10 | M2 | 4 | Wierzbicki Grzegorz | 9:07 | 34:29 | 13:25 | 57:01 |
28 | M1 | 13 | Łęczycki Karol | 9:07 | 38:45 | 17:16 | 1:05:08 |
32 | M3 | 5 | Karasiński Maciej | 11:36 | 39:38 | 14:32 | 1:05:46 |
38 | M2 | 17 | Piotrowski Artur | 7:43 | 42:57 | 16:47 | 1:07:27 |
4 | M3 | 7 | Krasuski Mirosław | 13:45 | 38:56 | 17:07 | 1:09:48 |
4 | M2 | 20 | Kiełczykowski Krzysztof | 9:57 | 48:06 | 16:49 | 1:14:52 |
Najmłodszy uczestnik zawodów – Łęczycki Karol – Pruszyn Pieńki 1993